Były oczarowanie, deklaracja powrotu i… zaskoczenie – tak najkrócej można scharakteryzować wizytę ministra Jacka Sasina 11 maja 2019 r. w sanktuarium w Krzeszowie.
Zaskoczony był dziennikarz – świadek wizyty. Jacek Sasin – poseł, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, były wojewoda mazowiecki, zatem człowiek, który – wydawałoby się – zna bardziej realia warszawskie niż dolnośląskie – doskonale orientuje się w zawiłej historii dziś maleńkiego Krzeszowa, a przed wiekami stolicy prężnego organizmu religijno-gospodarczego, jakim było opactwo cystersów w Krzeszowie. Pierwsze kroki minister skierował jednak nie potężnej bazyliki, zbudowanej w okresie baroku przez cystersów jako pomnik wiary katolickiej, ale do sąsiedniego kościoła brackiego św. Józefa.
Minister Sasin nie zobaczył mauzoleum, zdołał wejść jedynie do przedsionka bazyliki – dalej się nie dało, ponieważ jeden z miejscowych parafian wstępował akurat w związek małżeński, a ponadto oczekiwano na ministra w kolejnym miejscu i czas naglił. Ten jednak najwyraźniej… do wyjazdu się nie kwapił – oczarowany miejscem i towarzystwem ks. dr. Józefa Lisowskiego – kanclerza Legnickiej Kurii Biskupiej, oraz ks. prał. Mariana Kopko – proboszcz i kustosza krzeszowskiego.
Ludzie z pasją, autentycznie zaangażowani w ratowanie dziedzictwa narodowego, wręcz przykuli uwagę ministra. – Wrócę tutaj, z żoną, żeby też to wszystko mogła zobaczyć – zadeklarował przy odjeździe. Zdumiał zebranych pytaniem, w jakim stanie jest kościół w pobliskim Chełmsku Śląskim. Nie spodziewano się, że ma aż tak dużą wiedzę o regionie. Wspaniały album o Krzeszowie, który podarowali ministrowi przed odjazdem ks. prał. Marian Kopko i kierownik sanktuarium Grzegorz Żurek, wzbudził od razu jego niekłamane zainteresowanie. Podczas wizyty w Krzeszowie towarzyszyło ministrowi dwóch senatorów: Krzysztof Mróz z Jeleniej Góry i Rafał Ślusarz z Gryfowa Śląskiego.
Tekst i fot. Marek Perzyński